Lwów - trudne do zrozumienia

Znów jestem we Lwowie. To już mój 8 pobyt. Korzystam z tego, że pada śnieg i obtarły mnie buty, więc nie ma za bardzo gdzie wyjść.
Lwów za każdym razem jak tu jestem powoduje we mnie zakłopotanie.
Z jednej strony jest to miasto, w którym jest dużo bardzo ciekawych miejsc. Opiszę parę rzeczy, które są dla mnie dziwne/ciekawe/zaskakujące.

  • Sklepy i restauracje mają bardzo staranny wystrój. Mogą być stare, mogą mieć butelkę oleju na półce będzie ona ładnie położona z karteczką z ceną. Restauracje są ciekawe. Wystrój zawsze odzwierciedla to co w nich dostaniemy. W pijanej wiśni znajdziemy podwieszany sufit z butelek wiśniówki, w miejscu sushi powieszone są rybki a w knajpie z mięsem zobaczymy ogromne grille. 
  • Bardzo dużo obsługi. Wszędzie jest 2 razy więcej ludzi w obsłudze niż wszędzie indziej. Dodatkowo lokalsi ZAWSZE muszą z kelnerkami i kelnerami porozmawiać. Dopytać o każdy szczegół mimo, że wszystko jest opisane w karcie. To taka trochę gra. I tak zamówię tą poradę, ale zapytam czy to cała dorada a jak jest zrobiony ten szpinak, a piwo to jakie i skąd. My mamy duuuużo mniej interakcji. Zauważyłam to dopiero jak zaczęłam tutaj przyjeżdżać. 
  • Ceny w restauracjach i kawiarniach. Raz wyższe niż w Polsce, raz dużo niższe. Nie rozumiem klucza. I czesto nie rozumiem czemu w wielu miejscach jest tak strasznie dużo ludzi.
  • Dostęp do produktów. Z jednej strony mamy drogerie, w których jest 2 szampony na krzyż a nić dentystyczna ma czujnik przeciwko kradzieży. Z drugiej strony trafiłam do supermarketu, w którym było wszystko. Wrocławskie EPI, Piotry i Paweł czy Alma do pięt się nie umywają. Belgijskie piwa, Francuskie sery, Niebieska bazylia a co.
  • Zamiłowanie do gadżetów. Można chodzić w sweterku jak kokonowicz. Mieć tłuste włosy i najtańsze buty a jednocześnie najnowszy telefon, smartwatch i jeszcze parę gadżetów. Ja nie rozumiem...
  • Większość kobiet młodszych chodzi w futrach. Naprawdę sądziłam, że futra to rzadkość a tutaj pełno. Nowoczesne, piękne - muszą być drogie. 
  • Ilość salonów fryzjerskich i miejsc gdzie robić paznokcie. Wyposażenie jak u nas. Część wygląda jak sprzed 30lat, część super nowoczesnych. I tutaj się waham bo Panie tam pracujące zwykle wyglądają na strasznie zaniedbane. 
  • Podobnie jak dużo kobiet i mężczyzn na ulicach. Istnieją dwa światy. Za bardzo zaniedbani, wymalowani, katalogowi lub śmierdzący cebulą i czosnkiem z tłustymi włosami i czarnymi paznokciami, w każdym kierunku za bardzo. Widać straszną biedę wielu ludzi. I ogromne bogactwo innych.
  • Z samochodami się poprawia. Za każdym razem jak tu jestem jest coraz więcej samochodów i coraz lepszych. 
  • Striptiz kluby, pokazy go go. Naprawdę tu jest tak dużo inteligentnych ludzi a jednocześnie tak dużo seks biznesu i to wyskakującego na każdym rogu.
  • Szokuje mnie zachowanie dzieci. To widać już w samolocie. Latamy z M sporo i tylko jak latam w tym kierunku dzieciaki tak strasznie krzyczą, szarpią się, skaczą. Widzę miny stewardess i stewardów. Podobnie jest w restauracjach i na ulicach. Dzieciaki rządzą się tu innymi prawami. To one są najważniejsze i śmiało to okazują. Niestety dotyczy to każdego dziecka, które tu spotykam. U nas lub na zachód większość sobie radzi wśród ludzi. 
  • Czystość i brud. W hotelach, biurze, restauracjach w większości miejsc jest naprawdę czysto. Za to chodniki mimo, że sprzątane często, taksówki są po prostu tragicznie brudne. Nie rozumiem.
  • Brak widocznych stacji benzynowych. Wiem, że muszą istnieć, ale prócz jednej z gazem za firmą nigdy żadnych nie widzę. 
  • Siedzenie w pracy do 19-20. Codziennie. Bez przyczyny, bez produktywności.
  • Spotkania kobiet. Zawsze jak siedzę w restauracji, cukierni jest przynajmniej kilka grup koleżanek. Zrobione, pomalowane, ubrane. Fajne i szkoda, że u nas nie ma na to czasu.
  • kobiece brwi - dużo kobiet ma zrobione brwi. Bardzo widoczne, duże, krzaczaste BRWISKA. Podkreślone a często nawet przerysowane. Na szczęście nie mają zrobionej "zdziwionej" miny :D
  • kawa - kawa na kazdym rogu, na najwiekszych zadupiach sa budki z kawa. Kontenery zaaranzowane na kawiarnie. To miasto bez kawy by nie istnialo. Tego mogliby u nas sie nauczyc. Zarabiaja na ilosci a nie naciagaja ile sie da na kazdym kubku. 
  • cafe bar (кафе бар) - to najszersze pojecie w historii przemysłu gastronomicznego. Od cukierni lub restauracji z dobrą kawą po bary z najtańszym winem, gdzie strach przejść obok nawet w ciągu dnia.
  • opisy w karcie - zamawiamy mohito i dostajemy sprite z mieta, pieczona wieprzowina to kawalki golonki a w zasadzie tluszczu ze skora i ziemniakami itd
dodam cos jak wpadnie mi do glowy

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cypr

Podsumowanie po wakacjach w USA - Transport

Mateusz próbuje kawy z odbytu lisomyszy: Kopi Luwak