Festung Guernsey
Udało mi się wyruszyć na małą wycieczkę na zachodnią stronę wyspy. Autobus 91 obwiezie nas po wszystkich podwórkach, zagrodach z kozami i mini-miasteczkach. Będziemy nawet zawracać na klifie.Podróż tą linią jest długa ale widowiskowa - bardzo opłaca się za 1 funta mieć taki wielki pojazd tylko dla siebie.
Pisałem już, że wyspa była pod okupacją. Festung Breslau już znam, a dziś odwiedzałem miejsca Festung Guernsey. Prawda jest taka, że wielkich bitew tu nie było. Wydaje mi się że Niemcy przecenili strategiczną wartość wyspy.
Nie zdajemy sobie sprawy ale ludzie w obozach, byli tutaj przywiezieni z Europy Wschodniej. Na wyspie obok (Alderney) był obóz koncetracyjny Lager Sylt. Gdy zwiedzałem te wszystkie umocnienia przypomniały mi one kompleksy podziemne na Dolnym Śląsku.
Na jednym ze zdjęć jest bunkier w którym zrobiono kapliczkę z muszelek. Otwarta jak wiele tego typu obiektów w co drugą środę miesiąca po pełni od 13-14.30 jak się wcześniej zadzwoni... :)
Ale nie tylko bunkry robią wrażenie. Na zachodzie są piękne i niebezpieczne plaże. Przypływy i odpływy są ogromne - widoczna jest linia na skałach.
Miejscowi korzystali z pięknej pogody i plywali na deskach do windsurfingu i kiteboardingu. Pomysł przedni, bo temperatura wody była znośna a wiatr świetny do ich zabaw.
Trafilem na "magic hour" bo kolory skał wyszły super.
Powrót do St. Peter Port stał pod znakiem nucenia obciachowego przeboju: "The tide is high but I'm holding on..."
Komentarze