Marta przyjechała do Bath

Wczoraj oboje polecielismy oficjalnie na tereny Wielkiej Brytanii.
Mateusz skoro świt poleciał w stronę zachodnia, ja natomiast po zmroku wyruszyłam wycinać kółka z brystolu.
Anglia przywitała mnie uroczą pogodą, zimno i deszcz. Na szczęście na lotnisku czekał kierowca z kartką z moim imieniem i nazwiskiem.

Od północy zamieszkałam w małym miasteczku o nazwie Bath (kąpiel/łaźnie).
Jak podaje wikipedia: 
Bath – miasto w Anglii, w hrabstwie Somerset, położone 159 km na zachód od Londynu i 21 km od Bristolu. Miasto posiada status city, nadany przez królową Elżbietę w roku 1590.
Miasto położone jest w dolinie rzeki Avon, w miejscu, gdzie występowały naturalne wody geotermalne. Kolonizatorzy rzymscy wybudowali tu łaźnie i świątynię i nazwali to miejsce Aqua Sulis. W roku 973 w Bath koronowano na króla Anglii Edgara. Za czasów georgiańskich miasto stało się popularnym ośrodkiem wypoczynkowym. Z tego okresu pochodzi wiele budowli w stylu epoki.
Bath uzyskało status miejsca dziedzictwa światowego UNESCO w roku 1987. Obecnie jest centrum kulturalnym, uniwersyteckim i turystycznym - rocznie odwiedza je 3 800 000 osób.

Oficjalnie mieszka tu 95tys ludzi, ale chyba policzyli wszystkie mewy bo samo centrum jest wielkości Sulechowskiego rynku i okolic.

Wspomniałam o mewach bo mewy to swoisty ewenement Bath. Niby do morza jest 1h jazdy samochodem, ale ptaszyska te przylatują polować w śmieciach więc parasolki nie służą tylko ochronie przeciwko deszczowi. A jeżeli już mówimy o deszczu tu pada tutaj codziennie. Wspaniałe ciepłe, bezdeszczowe lato trwa tu tydzień za to zimą nie można liczyć na śnieg czy duży mróz.

Bath słynie z łaźni rzymskich, które zakopane czekały przez kilkaset lat na odkrycie
 Z rzeki Avon, przez która przeprawić się można wieloma mostami
 oraz ogromnym budynkiem mieszkalnym (mieszkania po kilka milionów GBP), który jest wybudowany na połowie okręgu a za drzwiami rozpościera się park w stylu angielskim.

Miasteczko jest piękne i zadbane. Mimo deszczu wszędzie jest dużo kwiatów, a budynki zbudowane są z piaskowca lub imitują ten materiał. Na każdym kroku znaleźć można kawiarnię, sklepik lub restauracje. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że niektóre budynki od strony ulicy maja 4 piętra jednak od podwórka widzimy już pięter 6.

Wieczorem pokażę wam mieszkanie, w którym mieszkam i poszukam czegoś ciekawego w supermarkecie.

Komentarze

Unknown pisze…
My natomiast pojechaliśmy do Łagowa, posiedzimy tu trochę czekając na najbliższych.

Popularne posty z tego bloga

Cypr

Weekend w Rydze a tak naprawdę plaża w Jurmali

Watkins Glen & upstate New York