Angielskie rozmaitości
Na specjalne życzenie kolejny post o rozmaitościach Angielskich.
Anglia jest krajem w UE niby tak blisko, ale jednak już od lotniska widać różnicę.
Pierwsza rzuca nam się już w oczy na lotnisku. To jeden z nielicznych krajów w Unii Europejskiej, który nie jest w Schengen a co za tym idzie trzeba zawsze przewidzieć dodatkowo 15m do 2h w zależności od lotniska na staju w kolejce do okienka. Jeżeli mogę wam coś doradzić to przydaje się nowy paszport biometryczny. Czasami, niestety nie zawsze, można skorzystać z opcji bramek automatycznych. Wkładacie paszport do skanera, przechodzicie za bramkę, robicie swoją grobową minę paszportową i czekacie na zielone światełko i odblokowanie drzwi do Królestwa.
Na lotnisku zobaczymy też pełno wózków do przewożenia starszych osób. Anglicy mają często swoje zimowe mieszkania w Hiszpanii czy Francji i nawet jak nie mogą już się ruszać nie przeszkadza im to w podróżowaniu.
Na części lotnisk, w hotelach i firmach spotkamy też słynne podwójne krany. Głupie jest to strasznie. Musicie opracować metodę mycia zębów zanim doleci ciepła woda. Zimna śmierdzi, ciepła jest gorąca i wypłuczcie zęby. Tak mam tutaj podwójne krany nie tylko w zlewie, ale także w wannie.
(zdjęcie dodam później)
Jeżeli już jesteśmy przy kranach to fascynujące są bojlery. To taka nieodłączna część każdego mieszkania i domu. Dokładnie 1 października jak u nas rozpoczęły się u nas reklamy środków na przeziębienie tutaj rozpoczęły się reklamy bojlerów, firmy montujących bojlery, pakietów ubezpieczenia bojlera, nawet chwilówki najczęściej bierze się na naprawę bojlera. U mnie w biurze nie słyszę rozmów o problemie z ciepłą wodą, ale ponoć lada chwila zacznie się. Nawet w budynku, w którym mieszkam każde mieszkanie, a połowa ma maksymalnie 30m2, ma swój własny bojler i instrukcję jak go używać. Oczywiście wszystkie bojlery są na prąd. Tak samo jak kaloryfery.
Angielskie okna są klasą samą w sobie. W większości drewniane. Nie uchylają się tylko rozsuwają do góry. Niezbędne są nieszczelności i wiatr ruszający roletami. W jednym z programów telewizyjnych znawca tematu przyjechał do biednej rodziny, która atakuje grzyb. Główny sprawca? Plastikowe szczelne okna. Problemem wcale nie jest wilgoć, która sprawia, że po krótkim prysznicu w łazience wszystko spływa wodą.
Mieszkając na wsi naprawdę ważne jest hodowanie kurczaków na jajka. Jak wiadomo szczęśliwe kurki dają dużo jajek i jest co jest na śniadanie. Można kupić gotowe kurniki pasujące do stylu swojego domu i utrzymywać na kilku metrach trawnika parę stworzeń. Zapytałam co się dzieje z tymi kurami jak już przestają nieść jajka, przecież każda kura ma taki moment. Odpowiedź Brytyjczyka: "cóż, po takim czasie to już jest zwierzątko domowe i czeka się aż samo umrze".
Mamy już jajka, ale trzeba coś kupić do jajek. Kurczaka własnego nie zabijemy, Odwiedzamy supermarket i jest prawie jak w Polsce. Warzywa takie same, owoce też. Powiedziałabym nawet, że u nas jest ich więcej. Tutaj mają co prawda cały rok truskawki i borówki, ale ananas to już wydarzenie. To co jest tutaj super to świeże zioła za 3-4 złote. Szukacie kolendry, koperku albo mięty? Nie ma sprawy jest wszędzie. Dużo jest też pokrojonych warzyw w torebkach przygotowanych do gotowania. Mnie śmieszą trochę daty przydatności do spożycia. U nas wszystko miało by przynajmniej + tydzień. Dzięki temu wszystko na półkach wygląda ładnie i kolorowo. Mięsa podobnie tylko mają dużo wołowiny, jagnięciny za to dużo mniej indyka i podrobów. Aha, wszystkie dania z kurczakiem oraz same kurczaki mają oznaczenie "z prawdziwego brytyjskiego kurczaka". Co to oznacza? Prawdziwy brytyjski kurczak biega sobie radośnie a nie siedzi w klatce. Mamy też całe lodówki gotowego jedzenia i tu możemy szukać od zdrowej żywności, przez angielskie pieczenie, indyjskie zestawy, chińszczyznę czy desery. Na każdym produkcie jeżeli jest w opakowaniu widnieje informacja o zawartości kalorii itd. Strasznie fajna sprawa dowiedzieć się ile kalorii ma marchewka, gorzej jak kupujemy ciastko czekoladowe ;-)
To co jest widocznie inne to pieczywo. W większości tostowe, chlebki pita i naan. Można znaleźć trochę bułek, bagietek, bajgli. Tragedii nie ma i wydaje mi się, że po prawdziwy chleb chodzi się do piekarni a nie do supermarketu. Można też kupić gotowe naleśniki, pancakes, muffiny, takie dziwne ohydne coś z przyprawami i rodzynkami. Nie napisałam jeszcze, że prócz oczywistych różnic w miarach jak mile zamiast kilometrów i pinta, zamiast dużego piwa tak samo problem jest w sklepie. Cześć produktów jest w litrach i gramach, część w uncjach. Jest radocha z wybierania i porównywania. Dla mnie fascynująca jest pólka ze śmietaną. Do wyboru mamy creme fresh(ponad 30% lekko kwaśna i gęsta) tą na szczęście znam, jest też Sour/ed cream (jak nasza 12%), single cream (płynna 18%), double cream (40-45%), whipping cream (30-40%), myślicie, że to koniec? Oj nie jest jeszcze cała seria elmlea, jakieś magicznej mieszanki śmietany z tłuszczami roślinnymi w kilku wydaniach. A jak śmietana to i jogurty, od zwykłego przez grecki po Islandzki Skyyr. Mój ulubieniec z półki to gotowe polewy do ciast albo już ubite gotowe masy do ciast. Kupuje się spód, nakłada coś takiego i tada efekt jest.
Polacy są wszędzie tak samo jak polskie produkty. Każdy supermarket ma swoją polską półkę tak samo jak ma hinduską. Ja najczęściej spotykam polki sprzątające w hotelach czy pracujące w sklepach. Dzięki temu mam tak czysto w mieszkaniu co doceniam bardzo. W mojej pracy też mam jednego polaka, ale sam z siebie nawet się nie odezwie. Niestety tak jak wszędzie jak tylko ktoś usłyszy, że osoba obok mówi po polsku to natychmiast zapada niezręczna cisza i każdy próbuje uciekać. Lepsi w ignorowaniu są tylko Anglicy. Nie dotyczy to nas w szczególności a po prostu oni tacy są. Ponad 2 miesiące zajęło mi, żeby nauczyli się odpowiadać dzień dobry. Ot taka zwyczajna rzecz jak wchodzi się do swojego pokoju do pracy rano. W kuchni w Polskich firmach można usłyszeć o wszystkim, od wrednej żony, przez urok Ryszarda Kalisza (na to uciekałam), a w Angli półuśmiech i ciche czekanie w kolejce. Miałam jedną rozmowę w kuchni i mój rozmówca okazał się być Amerykaninem :-)
Z ciekawostek firmowych dla mnie magiczny jest dodatkowy kranik z wrzątkiem. Nie potrzeba czajnika tylko jest taki magiczny kranik, z którego leci wrzątek i można od razu robić herbatę.
Jak coś sobie jeszcze przypomnę to napisze.
Anglia jest krajem w UE niby tak blisko, ale jednak już od lotniska widać różnicę.
Pierwsza rzuca nam się już w oczy na lotnisku. To jeden z nielicznych krajów w Unii Europejskiej, który nie jest w Schengen a co za tym idzie trzeba zawsze przewidzieć dodatkowo 15m do 2h w zależności od lotniska na staju w kolejce do okienka. Jeżeli mogę wam coś doradzić to przydaje się nowy paszport biometryczny. Czasami, niestety nie zawsze, można skorzystać z opcji bramek automatycznych. Wkładacie paszport do skanera, przechodzicie za bramkę, robicie swoją grobową minę paszportową i czekacie na zielone światełko i odblokowanie drzwi do Królestwa.
Na lotnisku zobaczymy też pełno wózków do przewożenia starszych osób. Anglicy mają często swoje zimowe mieszkania w Hiszpanii czy Francji i nawet jak nie mogą już się ruszać nie przeszkadza im to w podróżowaniu.
Na części lotnisk, w hotelach i firmach spotkamy też słynne podwójne krany. Głupie jest to strasznie. Musicie opracować metodę mycia zębów zanim doleci ciepła woda. Zimna śmierdzi, ciepła jest gorąca i wypłuczcie zęby. Tak mam tutaj podwójne krany nie tylko w zlewie, ale także w wannie.
(zdjęcie dodam później)
Jeżeli już jesteśmy przy kranach to fascynujące są bojlery. To taka nieodłączna część każdego mieszkania i domu. Dokładnie 1 października jak u nas rozpoczęły się u nas reklamy środków na przeziębienie tutaj rozpoczęły się reklamy bojlerów, firmy montujących bojlery, pakietów ubezpieczenia bojlera, nawet chwilówki najczęściej bierze się na naprawę bojlera. U mnie w biurze nie słyszę rozmów o problemie z ciepłą wodą, ale ponoć lada chwila zacznie się. Nawet w budynku, w którym mieszkam każde mieszkanie, a połowa ma maksymalnie 30m2, ma swój własny bojler i instrukcję jak go używać. Oczywiście wszystkie bojlery są na prąd. Tak samo jak kaloryfery.
Angielskie okna są klasą samą w sobie. W większości drewniane. Nie uchylają się tylko rozsuwają do góry. Niezbędne są nieszczelności i wiatr ruszający roletami. W jednym z programów telewizyjnych znawca tematu przyjechał do biednej rodziny, która atakuje grzyb. Główny sprawca? Plastikowe szczelne okna. Problemem wcale nie jest wilgoć, która sprawia, że po krótkim prysznicu w łazience wszystko spływa wodą.
Mieszkając na wsi naprawdę ważne jest hodowanie kurczaków na jajka. Jak wiadomo szczęśliwe kurki dają dużo jajek i jest co jest na śniadanie. Można kupić gotowe kurniki pasujące do stylu swojego domu i utrzymywać na kilku metrach trawnika parę stworzeń. Zapytałam co się dzieje z tymi kurami jak już przestają nieść jajka, przecież każda kura ma taki moment. Odpowiedź Brytyjczyka: "cóż, po takim czasie to już jest zwierzątko domowe i czeka się aż samo umrze".
Mamy już jajka, ale trzeba coś kupić do jajek. Kurczaka własnego nie zabijemy, Odwiedzamy supermarket i jest prawie jak w Polsce. Warzywa takie same, owoce też. Powiedziałabym nawet, że u nas jest ich więcej. Tutaj mają co prawda cały rok truskawki i borówki, ale ananas to już wydarzenie. To co jest tutaj super to świeże zioła za 3-4 złote. Szukacie kolendry, koperku albo mięty? Nie ma sprawy jest wszędzie. Dużo jest też pokrojonych warzyw w torebkach przygotowanych do gotowania. Mnie śmieszą trochę daty przydatności do spożycia. U nas wszystko miało by przynajmniej + tydzień. Dzięki temu wszystko na półkach wygląda ładnie i kolorowo. Mięsa podobnie tylko mają dużo wołowiny, jagnięciny za to dużo mniej indyka i podrobów. Aha, wszystkie dania z kurczakiem oraz same kurczaki mają oznaczenie "z prawdziwego brytyjskiego kurczaka". Co to oznacza? Prawdziwy brytyjski kurczak biega sobie radośnie a nie siedzi w klatce. Mamy też całe lodówki gotowego jedzenia i tu możemy szukać od zdrowej żywności, przez angielskie pieczenie, indyjskie zestawy, chińszczyznę czy desery. Na każdym produkcie jeżeli jest w opakowaniu widnieje informacja o zawartości kalorii itd. Strasznie fajna sprawa dowiedzieć się ile kalorii ma marchewka, gorzej jak kupujemy ciastko czekoladowe ;-)
To co jest widocznie inne to pieczywo. W większości tostowe, chlebki pita i naan. Można znaleźć trochę bułek, bagietek, bajgli. Tragedii nie ma i wydaje mi się, że po prawdziwy chleb chodzi się do piekarni a nie do supermarketu. Można też kupić gotowe naleśniki, pancakes, muffiny, takie dziwne ohydne coś z przyprawami i rodzynkami. Nie napisałam jeszcze, że prócz oczywistych różnic w miarach jak mile zamiast kilometrów i pinta, zamiast dużego piwa tak samo problem jest w sklepie. Cześć produktów jest w litrach i gramach, część w uncjach. Jest radocha z wybierania i porównywania. Dla mnie fascynująca jest pólka ze śmietaną. Do wyboru mamy creme fresh(ponad 30% lekko kwaśna i gęsta) tą na szczęście znam, jest też Sour/ed cream (jak nasza 12%), single cream (płynna 18%), double cream (40-45%), whipping cream (30-40%), myślicie, że to koniec? Oj nie jest jeszcze cała seria elmlea, jakieś magicznej mieszanki śmietany z tłuszczami roślinnymi w kilku wydaniach. A jak śmietana to i jogurty, od zwykłego przez grecki po Islandzki Skyyr. Mój ulubieniec z półki to gotowe polewy do ciast albo już ubite gotowe masy do ciast. Kupuje się spód, nakłada coś takiego i tada efekt jest.
Polacy są wszędzie tak samo jak polskie produkty. Każdy supermarket ma swoją polską półkę tak samo jak ma hinduską. Ja najczęściej spotykam polki sprzątające w hotelach czy pracujące w sklepach. Dzięki temu mam tak czysto w mieszkaniu co doceniam bardzo. W mojej pracy też mam jednego polaka, ale sam z siebie nawet się nie odezwie. Niestety tak jak wszędzie jak tylko ktoś usłyszy, że osoba obok mówi po polsku to natychmiast zapada niezręczna cisza i każdy próbuje uciekać. Lepsi w ignorowaniu są tylko Anglicy. Nie dotyczy to nas w szczególności a po prostu oni tacy są. Ponad 2 miesiące zajęło mi, żeby nauczyli się odpowiadać dzień dobry. Ot taka zwyczajna rzecz jak wchodzi się do swojego pokoju do pracy rano. W kuchni w Polskich firmach można usłyszeć o wszystkim, od wrednej żony, przez urok Ryszarda Kalisza (na to uciekałam), a w Angli półuśmiech i ciche czekanie w kolejce. Miałam jedną rozmowę w kuchni i mój rozmówca okazał się być Amerykaninem :-)
Z ciekawostek firmowych dla mnie magiczny jest dodatkowy kranik z wrzątkiem. Nie potrzeba czajnika tylko jest taki magiczny kranik, z którego leci wrzątek i można od razu robić herbatę.
Jak coś sobie jeszcze przypomnę to napisze.
Komentarze